Istna zabawa,nieszablonowość,kolejny udział na tym samym dystansie, ale w innej miejscowości
Lucky wszystko wypatrzy - fotografa Tomasza, wywącha końskie ślady a wtedy problem. Targał po tropie. Już znał ten trop, bo biegam z nim w tym lesie, ale nie tylko w tym. W Miłoszycach minimalnie inny typ "zimnarowej" trasy biegowej niż w Oławie. Tutaj trasa, lekko trailowa, bo dużo gałęzi, bo naturalne,momentami, ślady maszyn rolniczych i strasznie wąsko jak na taką liczbę ludzi, więc z psem chwilowo, początkowo, ciężko. Kilka razy stopowaliśmy, bo potrzeby psa ważniejsze niż gonitwa za dobrym czasem. To zdecydowanie czas Lucky-ego. Dla mnie bardzo dobra zabawa, w danym momencie zatrzymanie się i skupienie na zawodniku, który (miałem przyjemność trenować na sali) prawdopodobnie finiszował z kontuzją. Z jakim czasem ukończyliśmy ten etap - z czasem zimowym jeszcze. A każdy pies na trasie? Jeszcze długo minie zanim będzie może dane wyprzedzać innego zawodnika z psem , na spokojnie. ...on bardzo lubi pola....jego żywioł...dobrze, że nie było zajęcy czy saren....