Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

Wytrwałość ma różne oblicza.

Obraz
Poprzednio było około 4km przy pierwszym podejściu. Potem, po 5 minutach przerwy, kolejne siedem(7) kilometrów. Jeszcze dobrze nie otrząsnąłem się po zawodach weekendowych (nogi wzmocnione choć..) ale treningów do biegówek nie odpuszczam.  Finalnie wyszło odrobinę więcej ale niewiele więcej niż na zarchiwizowanym zdjęciu(góra). Krótko pisząc wyciąganie uchwytem stabilizuje się już po kilometrze pracy wskazywanej przez maszynę a dopiero po 5 kilometrach organizm odczuwa, że jest w transie. Gdy się jest po siódmym, organizm chciałby więcej (ręce i barki po lekkim "przyśnięciu", budzą się znów do mocniejsze pracy) więc delikatnie mocniej było.  Wytrzymałem do końca bez łyka wody, choć były momenty gdy butelka z wodą gazowaną kusiła obok stojąc. Potem jeszcze mały dodatek, ale tutaj już szału nie było. Kiedyś na to sobie zerknę, prawdopodobnie nie będzie takiej chwili, ale, gdy będę szukał motywacji. 

To uczucie gdy znów jestem tu-dobre uczucie.

Obraz
Ściemniało się. Jechać czy dać sobie spokój.Jeszcze nie wyjechałem z Wrocławia, bo korki, lecz jedna myśl demotywowała a samochodem sterowała inna myśl. Ta druga najwidoczniej "wzięła" górę. Było mocno ciemno już przed Sobótką. Pobiegłem trochę innym szlakiem niż zawsze aczkolwiek zahaczyłem o Wierzycę. Potem już jakby poszło z automatu. CPrzerywające cisze dźwięki takie jak wiatr, coś gdzieś pękającego, odgłos mocno chwiejących się drzew, czy też "ocierających" się drzewa itd. Nie był to właściwie trening ukierunkowany na krotność bycia na górze, ale na jakość. Część szlaku już zmienia swój tor - ludzie. Ta część, którą pamiętam (dosłownie chyba dwa miesiące temu), a rozpoczynająca się już od kamienistego, mocno, podłoża, lekko zmienia tor poprzez wydeptywanie. Jedno co jest wciąż niezmienne to to uczucie gdy jestem na Ślęży i zbiegam by znów wbiec.  PS. Dawno nie miałem "MT"-ków na nogach, ale te buty są, jak na razie, wciąż dobre.

Pamiętliwy odcinek "UltraBieli" oraz inne treningi.

Obraz
Tak wyglądał odcinek szlaku, który poprowadził mnie do jednego z rozwidleń po stronie czeskiej. W tych górach większy spokój - mniej turystów niż w Jakuszycach. Wydaje mi się, że tory bardziej, może, zadbane - nieporozjeżdżane. To wszystko spotkałem w Górach Bialskich. Zanim jednak stanąłem w tymże miejscu, trzeba było wbiec, tym długim podbiegiem, który występuje na trasie "Ultra Bieli". Inne typy ćwiczeń, ale stricte nakierowane na biegówki, sprawdzają się dobrze. Pomimo mniejszej ilości turystów, jeden miły sąsiad nasz, znalazł jednak chwilkę, gdy się poprosi uprzejmie, by wykonał choć jedno pamiątkowe zdjęcie. Zostało ono zrobione jeszcze w normalnej porze popołudniowej kiedy jeszcze się w górach nie robi się ciemno. Jak dla mnie aura zniewala z nóg. Momentami, nie sposób było zjeżdżać ponieważ, śnieg padający, przy odpowiedniej prędkości jednak rani oczy. Sprawdzałem również okulary aczkolwiek bez wycieraczek ( żart :) ) jest delikatny problem. Zj

"Uczucie" kolejnego ograniczenia już za mną. Podnoszenie umiejętności do poziomu sprzętu.

Obraz
Poprzedni weekend treningowo był bardzo ciężki. Nie lubię jednego słowa, i chyba ładniejszym będzie, wycisk treningowy, ale niestety tak właśnie często wyglądały odcinki przeze mnie przebiegane na biegówkach. Bez litości, chwilowo do siebie. Ten sprzęt, jak się okazuje, wymaga większych umiejętności. Trzeba było zatem sprostać temu, pomyśleć jak mogę zatem wejść na wyższy poziom swoich umiejętności. Tu raczej nie było za wiele myślenia tylko działanie. Pierwszą częścią było przełamanie strachu, z którym wcześniej nie miałem do czynienia ( wcześniejszy sprzęt wypożyczany nie doprowadził do tego ). Wracałem więc na strome zjazdy ( czerwone bąbelki na poniższej mapce) i mając obie nogi w torze, zjeżdżałem. Zawsze, do tej pory zjeżdżałem z jedną nogą na zewnątrz toru. Przy pewnej prędkości pojawiał się strach. Większa prędkość, wchodzenie w zakręty bez hamowania i - uda pieką. Na rozjeżdżonych, turystycznych torach szybkie zjeżdżanie było, momentami, dla mnie, nieb

Było UTMB. Teraz TDS.

Obraz
Czy będzie łatwiej? Nie wiem. Raczej nastawiam się na trud. Najwidoczniej los tak chce. Nie będę z takimi decyzjami walczył. Poddaje się temu. Jednak zanim to nastąpi w międzyczasie są już inne dystanse i również na biegówkach. Coś mi mówiło, żeby, za bardzo nie opierać się tylko na BUT Challenge (intuicja), którego niestety przegapiłem (zapisy). Może za rok złoży się ekipa na ...wolę nie zapeszać.... Przygotowania do wszystkiego po kolei w trakcie.. Do następnego........

Ochrzczenie sprzetu podczas zawodów na dystansie 30km w czeskim Bedrichov

Obraz
"Bedrichovsky Night Light Marathon" to bieg na nartach biegowych w technice klasycznej. Jest to ostatni z biegów podczas tego weekendu, który rozpoczyna cały cykl Ski Tour. Ski Tour rozpoczyna się właśnie tu w Bedrichov.  Podczas piątkowego i sobotniego wieczora rozgrywały się tutaj zawody na biegówkach również dla dzieci. Rozpiętość kilometrażowa zawodów to od 10 kilometrów (dzieci) aż po trzydziestokilometrowy odcinek.  (zdjęcie ski-tour.cz/gallery)  Podjąłem się dystansu trzydziestokilometrowego czyli tego najdłuższego, który na swojej trasie zawierał dwa okrążenia. Pierwsze okrążenie, liczące sobie siedemnaście i pół kilometra (17,5), należało przebiec w czasie mniejszym niż dwie godziny. Dokładny maksymalny czas, który organizator akceptował na to okrążenie można znaleźć na stronie tegoż maratonu. Zmieszczenie się w tymże wymaganym czasie, podczas pierwszego okrążenia, umożliwiało podjęcie drugiego okrążenia i zakończenie całego maratonu.

Dalej, wytrwalej, dokładniej, efektywniej...

Obraz
   Jeszcze częstsze treningi na sprzęcie (zdjęcie) w tygodniu przynoszą jeszcze lepszą synchronizacje ruchów w klasyku i łyżwie choć trenuje na nartorolkach do klasyka. Dłuższe odcinki biegowe są teraz znacząco szybciej pokonywane i zajmują mniej czasu. Pokonywanie przeszkód czyli krawężników, oraz wykonywanie manewrów jak : - zeskoków na pobocze ulicy, - wskoków na chodnik, - przejazdów przez przejścia dla pieszych, to wszystko teraz jest lżejsze i jest automatyczne. Chwilami mam wrażenie, że przydałby się szybszy sprzęt. Trzeba jednak z tego korzystać do granic jego możliwości. Zjazdy i podbiegi pod wiadukty, z bardziej dopracowaną techniką to już norma, nawet jeśli jest brudne pobocze( czytaj dużo piachu i wiele małych kamyczków). Dziś zrealizowany kolejny kilometraż. Powinienem leczyć kaca chyba, który dziś (1 Styczeń) prawdopodobnie jest częstym gościem w domach, lecz do mnie nie przybył. Tam gdzie nie ma alkoholu kac nie zagląda.  We wtorek wieczorn