To uczucie gdy znów jestem tu-dobre uczucie.
Ściemniało się. Jechać czy dać sobie spokój.Jeszcze nie wyjechałem z Wrocławia, bo korki, lecz jedna myśl demotywowała a samochodem sterowała inna myśl. Ta druga najwidoczniej "wzięła" górę.
Było mocno ciemno już przed Sobótką. Pobiegłem trochę innym szlakiem niż zawsze aczkolwiek zahaczyłem o Wierzycę. Potem już jakby poszło z automatu. CPrzerywające cisze dźwięki takie jak wiatr, coś gdzieś pękającego, odgłos mocno chwiejących się drzew, czy też "ocierających" się drzewa itd.
Nie był to właściwie trening ukierunkowany na krotność bycia na górze, ale na jakość.
Część szlaku już zmienia swój tor - ludzie. Ta część, którą pamiętam (dosłownie chyba dwa miesiące temu), a rozpoczynająca się już od kamienistego, mocno, podłoża, lekko zmienia tor poprzez wydeptywanie.
Jedno co jest wciąż niezmienne to to uczucie gdy jestem na Ślęży i zbiegam by znów wbiec.
Nie był to właściwie trening ukierunkowany na krotność bycia na górze, ale na jakość.
Część szlaku już zmienia swój tor - ludzie. Ta część, którą pamiętam (dosłownie chyba dwa miesiące temu), a rozpoczynająca się już od kamienistego, mocno, podłoża, lekko zmienia tor poprzez wydeptywanie.
Jedno co jest wciąż niezmienne to to uczucie gdy jestem na Ślęży i zbiegam by znów wbiec.
PS. Dawno nie miałem "MT"-ków na nogach, ale te buty są, jak na razie, wciąż dobre.
Komentarze
Prześlij komentarz