Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Zwiedzanie i trenowanie z Wieżą widokową na Trójgarbie i koniec roku 2018 = 600km czystego ultra

Obraz
Widoczek jaki przedstawiam to sam środek wieży, która w sobotnie przedpołudnie została otwarta. Pogoda jednak nie była sprzyjająca, ponieważ widać było właściwie tylko ścianę bieli z wierzchołka wieży - nie wspominając mocnego, mroźnego wiatru..... Początek rozpoczęliśmy wspólnie. Ma forma powoli wraca do normy, co zauważyłem już na zbiegach, jednak podbiegi jeszcze wymagają czasu. Bardzo długi odpoczynek wdał się we znaki, aczkolwiek czas i samozaparcie zrobi swoje. Cudowne podejścia oraz zbiegi ( bardzo mocno błotniste i śliskie) w niektórych miejscach były naszą dodatkową, jak zawsze, atrakcją i utrudnieniem, co przekładało się na wzmocnienie doświadczenia. Nie odbyło się bez poślizgów, żartów -"daleko jeszcze" oraz innego rodzaju dopowiedzeń, a to wszystko po to by umilać sobie czas. Bardzo wielkie podziękowania Grzegorzowi oraz Mariuszowi za wsparcie mnie podczas podbiegu, na którym, jak zawsze nie zatrzymuje się nigdy. Podziękowania należą si

Ślężańskie 24 km zostały pokonane przez 80 osób podczas wycieczki biegowej przy udziale "Biegiem po marzenia"..

Obraz
Tak tak, tu z jednym z właściwie około 80 osób które przybyły w Niedzielny poranek czyli o 8:00 na parking przy stadionie w Sobótce z różnych stron Polski. Tu na dole nie odczuwano jeszcze tego śliskiego gruntu , ale ukazał się on podczas podejść, podbiegów (każdy indywidualnie jak potrafił) oraz zbiegów. Różne doświadczenie było widoczne. To większe było widoczne podczas zbiegiwania i podbiegiwania. Brak strachu a może też jego mała część była, jednak udawało się to okiełznać. Czy niektórzy wpadali w poślizg i lądowali na "4 literach"? Może i tak, może i nie, ale koniec końców każdy bawił się zapewne wyśmienicie na swój sposób i myślę, że tak też powinno pozostać jako dobre wspomnienie. Można by tu pisać felieton, ale chyba najwięcej słów przekaże jak zawsze dodawany przeze mnie mały reportaż video pod poniższym linkiem

Budynki te same na Ślęży. Zależy, z której strony na nie spojrzymy...

Obraz
Ślęża oblicz wiele ma. Raz zaskoczy podmokłym wejściem, inny raz śliski zbiegiem, kolejny raz wpadniesz w poślizg, usiądziesz na tyłku i zaśmiejesz się. Czy czas zakładać raki? Tak. Otulająca cisza,tylko Ty i Twój oddech...i las.... Dziś 3/4 wbiegiwania, mimo momentów kiedy naprawdę chciało się przejść do marszu....jednak znów siła woli wygrywa... 

Rozliczenie z Lądkiem - pokonane 240km - wolny umysł

Obraz
 Pisząc rozliczenie mam na myśli poprzedni rok, kiedy to tak niewiele brakowało do mety (12km). Żona ściągnęła mnie wtedy z trasy za co jej bardzo dziękuje, bo rozsądek ważniejszy i życie dla drugiej osoby. W tym roku inne przygotowanie przez bardzo bardzo długi czas na wielu polach, choć wiele odcinków kompletnie okazało się nie takich samych jak w poprzedniej edycji. Nie wiem czy będę w stanie to opisać słowami, po prostu nie wiem.  ... wiele razy korzystałem z takiego dobrodziejstwa - jak szybki zimny prysznic....

Pierwszy dystans ultra w wykonaniu Lucky - 43,63 km.

Obraz
Trenowanie....niestety w samotności często, skończone. Tym razem postanowiłem zabrać ze sobą psa. Wszakże planowałem pokonać na początek 25km po górskim terenie z Lucky, ale brałem poprawkę na odległość ze względu właśnie na niego. Dla Lucky 30km jest normą, bo wspólnie biegamy po leśnych ścieżkach i polach. Tu zając, tu sarna i rzecz jasna nie potrafi ich dogonić.  Wybraliśmy się więc w Niedzielny bardzo wczesny poranek, bo godzina trudna dla każdego aby wstać okazała się. Po naszym 24km okazuje się, że powracając już na parking, spotykamy z Lucky, ekipę biegaczy, częściowo znanych,częściowo nie. Tutaj nie da się ukryć, że towarzystwo każdego mu pasuje a dzięki uprzejmości kolegi Arka, zdjęcie - coś pisać dalej Padł więc pomysł pobiegania jeszcze troszeczke, ale z uwagi na psa nie można przesadzać. Lucky-iemu się podobało.Wszystkie podbiegi pokonywał - jakby dla niego były one za słabe. Często na zbiegach, to on czekał na mnie, ale gdy zbiegiwaliśmy z grupą ( tu grupa o

Ze strachem, piskiem, wszedł, wszedł do mnie po pokonaniu 20 km....

Obraz
Nigdy bym się tego nie spodziewał i uwierzcie, że byłem w totalnym szoku kiedy zobaczyłem swojego psa a gdzie? Zbiegłem na spokojnie do niego aby nie spadł i na ręce. Po 20 kilometrach trenowania zrobiliśmy sobie odpoczynek. Ten czworonóg czekał na dole, ale nie długo. Wszedłem aby zrobić kilka fotek a "Lucky" wdrapał się na przedostatnie piętro na tę właśnie wieże. Na poniższym rysunku widzicie strzałkę, może niezbyt doskonałej jakości, ale pokazuje miejsce, gdzie był "Lucky". ... a tutaj już widoki, póki dzienne światło... ..jeszcze nagroda, jak zawsze... ...i wracamy.....

Granice-treningowo małe ultra. Zdany na siebie do porannych godzin..

Obraz
Tak 23:00. Aby mieć coś z dni, trenowanie czasem trzeba przesunąć na nocny czas. Samotność, w klapkach po długim odpoczynku - bo ileż można leczyć kontuzję, niech się trochę wystraszy i odpuści. Wbiegi i zbiegi, których doświadczam, to inna prędkość i wytrzymałość po lekko  5 tygodniowym odpoczynku. Przyszła chęć na nowy typ trenowania - w butach nietrailowych. Bagaż doświadczenia jakim jest przeżyty, jak dotąd, różnego nacisku ból , ten występujący,podczas ultra, doprowadza umysł na wyższy poziom. Przygotować, by można rzec, można się pod coś co może nigdy nie nastąpi- ale któż to wie, jaka trasa może czeka. Bariery, bariery - po co to komu. Przełamuj się, bo tylko tak poradzisz sobie z kryzysami albo komuś pomożesz. Tak więc startując spod amfiteatru w Szczyrku, sam z lasem, z mapą i własnymi siłami oraz zapasem jedzenia....w górę. Dlaczego Szczyrk, kiedy ma się Ślężę, Sowę i Śnieżkę i inne szczyty pod ręką? Pragnienie przewyższeń? Innym razem może Babia Góra. Początek zapowia

Karkonoszy,druga strona.Czesc trasy UltraChojnik jako trening

Obraz
Start rozpoczęty od Spindlerovy Mlyn. Potem od razu ostro w górę po stoku narciarskim z nachyleniem 35%. Kompletnie nieznane tereny, które warto czy też nie warto, to już wasza decyzja, poznać z uwagi chociażby na klimat otwartej przestrzeni. Finalnie, trening zakończony z bilansem 30 km. Jedyne czego zabrakło to kurtka przeciw wietrzna, a wiało, oj wiało. Do Śnieżki było niedaleko, ale z uwagi na już zbyt późną porę i to,że to nie zawody, miała być Śnieżka zdobyta kolejnego dnia około 3~4 rano. Po ochłodzeniu się w strumieniu pojawił się ból w nodze i nasz "talerzowy szczyt" nie został zdobyty. Treningi na nartorolkach w tygodniu okazały się jednak troszeczkę wykańczające dla organizmu. Była chęć zdobycia Śnieżki około 4 nad ranem,ale nie samym bieganiem człowiek żyje. ...jak to już z przewyższeniami jest....tylko ostre... ...jedyne punkty z właściwym oznakowaniem, gdzie biec... ...mała sesja w słońcu... .....no i ta lepsza

Urozmaicamy trenowanie. Do Vasaloppet zostało 7 miesięcy.

Obraz
Wstępne pokonanie pętelki 15 km od dłuższego czasu nietrenowania nie było ciężkie. Trzeba rozłożyć dystans na kilka miesięcy, żeby dobrze się przygotować.Zawodów na nartorolkach jest niewiele, albo przynajmniej bardzo niewiele w stosunku do zawodów typu ultra biegi czy też biegi. Czas przeprosić się ze sprzętem, choć nigdy nie został on odstawiony finalnie. Wczoraj podczas "ożywiania" sprzętu usłyszałem nieopodal sali sportowej w Jelcz-Laskowice pytanie do rodzica - "Co to jest?". Po asfalcie sunie się doskonale, po kostce brukowej, nie do końca wygodnie, z uwagi na wiadomo.... Dodatkowo trzeba zainwestować w ochraniacze. Dwa razy leżałem, ale nic się nie stało poważnego. Taki trening jest lepszy niż przebywanie na siłowni po naście godzin,gdzie tu, w terenie, czy koło domu, czy w górach, mamy powietrze....  Dobiegłwszy do Jelcz-Laskowice, jeszcze zachaczam o staw.... ...gdzie słońce rzuca światło na bok stawu.... ....a potem można zobaczy

Trenowanie w skarpetach...

Obraz
Troszeczkę inne trenowanie - 3 słowa, które za wiele nie mówią, więc już wyjaśniam o co chodzi. Podjąłem się treningu innego niż do tej pory, czyli sprawdzenia jak się biega w skarpetach po ścieżkach bardzo zbliżonych do leśnych, ale mocno utwardzonych. Tereny, w miejscowości Wilczyce niedaleko  Wrocławia, posiadają wały przeciwpowodziowe, a na nich mamy szeroką ścieżkę spacerową. Coś na temat prędkości? Wedle zegarka od 3km do 7km , prędkość jaka była wskazywana przez zegarek to 4:20 i szczerze powiedziawszy można było tę prędkość jeszcze ubić, że tak się wyrażę - następnym razem. Początkowo było może niezbyt łatwo, bo oczywiście brak komfortu, który nazywa się but, ale już biegałem w skarpetach po asfalcie oraz chodnikach, więc jakby to ująć pierwsze kroki już dawno były za mną. Do jakiego wniosku dochodzę po takim treningu? Pewnie wielu z Was już kończy czytanie, bo może stwierdzić, że to głupie, ok rozumiem, ale jednak jest bardzo dużo plusów. Jakie to plusy - taka moja

Cudowne widoki, piękne górskie chatki na treningowych 30-km......

Obraz
Biegniesz, biegniesz i co, i biegniesz. Aż żal się nie zatrzymać, nie skosztować górskiej zimnej wody, spojrzeć na coś cudownego jak bardzo bardzo piękne jeszcze stojące domy, w których normalnie ludzie żyją. Aż mi "kieleckie" się przypomina :) A po tej drugiej stronie duże miejscowości, korki, pośpiech, to te nasze szybkie bez sensu życie z wielkich metropolii jest bez wartości czasem. Money, money....(...) A może zatrzymaj się tak zwyczajnie, usiądź na polanie, na której niczego nie usłyszysz poza ćwierkaniem, niczego nie zobaczysz poza szczytami dookoła ...aż sarna wyskoczy i popatrzy na Ciebie... Tam nie słychać szumu tramwajów, autobusów, patrzenia na zegarek, bo czas goni. Słychać bardzo dobrze natomiast własne myśli. Czego chcieć więcej kiedy widać jak natura się budzi, kolory nabierają mocy, suchość terenu przeraża, słońce tak pali....że aż chce się 30 km treningowo zrobić.... .....a gdy pragnienie chwyci Cię za gardło, bardzo dobra zimna woda urody doda...