Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2020

Dystans połowy SuperTrail-a w zimowo-wiosennej aurze.

Obraz
Zastanawiałem się jak trenować w tym czasie. Zastanawiałem się jak przygotować się do dystansu, który mnie czeka. Ponieważ Ślężę mam tuż koło siebie, a znam prawie wszystkie podbiegi na nią i wbiegi ( wszystkich chyba nie znam sposobów), pomyślałem, że, by mieć jeszcze bardziej świeży trening, przeniosę go w tereny, kompletnie nieznane. Dodatkiej tutaj, jak się okazało na miejscu była niska temperatura i zastanawiałem się czy utrzyma się ona przez cały dystans, który mnie i tych, którzy zdecydowali się stawić czoła dystansowy, czeka. Startując z wnętrza Lądka-Zdrój, byłem sam, aczkolwiek już pod przebytych dziesięciu kilometrach, w drodze na Śnieżnik, napotkałem małą grupkę, o podobnym bakcylu biegowym. Wstępne przywitanie się, wymiana kilku krótkich zdań w biegu, bo szkoda czasu, przerodziło się w szeroką dyskusję. Ekipa, jak się okazało, była przygotowana na równie daleki dystans treningowy, prawie, jak ja(plan to 80km) Jednym minusem tego wszystkiego było t

Intro do relacji Vassalopet 2020 - 90km Classic

Obraz
Moimi skromnymi słowami, tak, ukończyłem ten dystans, zwany Biegiem Wazów czyli bieg na nartach biegowych na dystansie 90 kilometrów i mam chęć na więcej. Jak to przebiegało. Relacja w trakcie.....troszeczkę cierpliwości :)

Jizerska 50 - Chwilami w kaskaderskim stylu.

Obraz
Tyle zawodów na dystansie 50km już za mną a jednak każda 50-tka jest inna. Kończąc każdą z nich, czy też podchodząc do zawodów, czy to powtarzających się, dowiaduje się o sobie innych, nowych, rzeczy. To miejsce startowe było mi już znane z zawodów, w których uczestniczyłem już w Styczniu tego roku a dokładnie chodzi o Bendrichov Night Light Maraton . Dzień wcześniej przyjechałem na spokojnie by - to już w standardzie - "odhaczyć" swoją obecność. Oddałem również narty do smarowania, ponieważ sam jeszcze nie umiem tego robić. Nie było tu strachu przed startem, ale zaopatrzyłem się w zestaw Enervit, który ma mnie wzmacniać przez 5 godzin na trasie. Pomyślałem, że to sprawdzę. Lekki stres rozpoczął się gdy dowiedziałem się, że nie wjadę samochodem do Bedrichov, zatem trzeba było tak zorganizować już wszystko wieczorem, by do porannego autobusu, który dowodził zawodników do Bedrichov z Liberca wsiąść tylko najbardziej potrzebne rzeczy.  Dojechać więc, z

Chwilami ze światłem, chwilami - bez. Noc ze Ślężą.

Obraz
Rozpocząłem około godziny 18:30 pierwsze podejście. Zbiegiwanie było prostsze, bo wzrok troszeczke przyzwyczaił się do ciemności i oczywiście zbieg nie był w takim tempie w jakim byłby gdy mam oświetloną przed sobą ścieżkę.  Do góry już nie było tak prosto, bez światła, ale zaczynałem zapamiętywać miejsca w jakichś sposób. Zapomniałem naładować powerbank, także telefon komórkowy już padł po długim dniu pracy. Cóż, życie, ale czy to ma mnie zatrzymać. Nadeszła chwila próby, czy poradzę sobie bez tych urządzeń, kiedy wiedząc tylko, która jest godzina, mogę sprawdzić na dole w samochodzie. Noc również - kiedy już byłem zmęczony, nie była za kolorowa w aucie. Inne czucie, otwierając szybę, szum drzew i...... Kiedyś, pamiętam, noc była trudniejsza pod względem warunków pogodowych kiedy to nocowałem w aucie, tuż przed startem w "Nadleśniku". W nocy miałem na sobie wtedy strój narciarski - przetrwałem do godziny startu.....  Wtedy na szybach widziałem różne w

Poza zawodnicze odległości ultra i czas temu towarzyszący.

Obraz
Miała być Śnieżka nocą, ale zauważyłem, że na biegówkach, są zawody dwunastogodzinne (12h) oraz dwudziestoczterogodzinne (24h) po stronie czeskiej. W międzyczasie również odbywała się "UltraBiel" w Bielicach (góry bialskie). Nie miałem za bardzo chęci ubierania jeszcze butów trailowych, choć miałem je w bagażniku i był wstępny plan by jednak zobaczyć niebo będąc na  Śnieżce. Spontanicznie wybrałem się w górę na narty, ale jednak w Góry Bialskie z uwagi na wspominany plan uczestniczenia w powyższych zawodach (Czechy) , gdzie czas przebywania na trasie (12h) nie stanowiłby problemu.  Nie było tu jednak oszałamiającej liczby kilometrów przebiegniętych tuż po zawodach, bo uda i ręce było jednak czuć. Noc - cóż przebiegła w nietypowych warunkach. Kolejny, sobotni dzień to już spacerowo a czasem jednak z mocnym akcentem, odcinki na nartach po nieznanych szlakach czeskich. Tak jak ostatnio, Bielice-Paprsek jeszcze, a potem w dół po czeskiej stronie, i ponownie do góry. P