Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2021

Nartorolkowo...

Obraz
Punkt widzenia zmienia sie. Zjeżdżając już na parking, busem, dopiero widziałem z czym się mierzyłem kiedy to bus przemierzał tę samą drogę, ale, w dół. Dla mnie, na nartorolkach, takiego czegoś, w górę, nie doświadczyłem. Mowa o odcinku 9 km, którego należało pokonać a nazwano ten odcinek Asfalt Uphill. Jedno muszę przyznać. Nie wiem jak to zrobiłem, mając takie żelastwo na nogach i niezbyt przyjemną powierzchnie asfaltu. Starałem się temu podołać do końca na jednym 'baku' wody, którą miałem w sobie. Kilkakrotnie czułem jak organizm przechodzi jakaś fala mocnego dreszczu poczynając od nóg, po plecy, klatkę piersiową, barki, ręce, dłonie a kończąc na czole i głowie gdzie czułem największą jej kumulacje. Gdy minąłem zieloną tabliczke z napisem 3km byłem już pewien, że zaraz to się skończy. Kolega, gdy rozpoczynaliśmy, wspominał o pewnym ciężkim odcinku. Nie pomylił się. Niby mały podjazd (dla samochodów znak z 12% nachyleniem), spowolnił mnie do maksimum. Wiedziałem, że jeśli si

66 km-takie niby proste, ale..

Obraz
  Uciekanie przed taką chmurą nie było proste. Wszelakie uciekanie nie miało sensu przy takiej sile wiatru. Silny wiatr, raz wiejący bokiem we mnie a na innym odcinku wiejący pod lekkim kątem ale już wprost we mnie a po dwóch kilometrach wszystko przemoczone już mam. Jednym słowem pogoda zaskoczyła. Niestety trzeba było się zmierzyć z tą naturą, współgrać z nią a błyski  i grzmoty były chyba...... nie ma lepszego dopalacza dla organizmu. Niewiarygodne, że taka siła natury objawiła się z tak małej chmurki. Jak dla mnie taka odległość na jednym, zwykłym batoniku i bez wody a przed treningiem bułka z białym serem i herbata...... hmmmm. Przyznam szacuneczek dla siebie samego. Uffff....