Na sportowo, na różne sposoby

 

Co tu dużo pisać. Przepłynąć staw do pewnej odległości nie było, dla mnie, proste. Utrzymywanie w odpowiednim, ciągłym ruchu organizmu z uwagi na atakujące zimno, pomimo pianki, to jest możliwe tylko pod pewnym warunkiem, którego pozostawiam dla siebie. 

Najtrudniej było kolejny raz wejść do wody a też umiejętnie z niej wyjść nie wplątując się w żyłki wędkarskie. 

By się nie wyziębić pomagało obiegnięcie stawu nie raz. Było to jednak mało skutecznie. Długi rękaw pomagał do pewnego stopnia. 

Organizm dopiero doszedł do swojej ciepłoty po wykręceniu 56 km na rowerze. W aurze nocnej, kiedy widać tylko przed sobą plamę światła przedniego oświetlającą nienajlepszy, na krawędziach ulic, stan asfaltu, niezbyt przyjemnie się jechało. Pomimo to na ulicy panowało duże zrozumienie i nie słyszałem klaksonów. Warto jednak posiadać długie rowerowe światło przednie z uwagi na prędkość jazdy. Doregulowane podłokietniki sprawiły, że ułożone łokcie były oparte lepiej co przełożyło się na lepszą dynamike jazdy. To samo tychy się innych elementów w rowerze. Poczułem moc najmniejszego trybu. 











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polityka prywatności

Chyba jednak mocna głowa i nogi nie wiadomo skąd pomogły ukończyć UTM170.Relacja w toku.

Czy to już moja granica, zdecydowanie nie, ale na ten czas może lepiej jej nie znać.Ultra Trail du Mont Blanc to już losowanie..