Boso(po bieżni bitumicznej). Spontaniczny pomysł-realizacja

Zdjęcie może i faktycznie jest troszeczkę nieprzyjemne, bo rzeczywiście i co tu ciekawego w nim. Pomimo niedzielnego wypadu na Wielką Sowę, w poniedziałkowe popołudnie zaczyna nosić. Po około dwóch kilometrach, coś wpada do głowy.A może by tak? Bieganie po asfalcie w trailowych butach raczej nie należy do przyjemności. Buty znalazły się w rękach. Po bieżni,przy szkole podstawowej nr 2 w Jelczu-Laskowice przebiegnięto tak dwanaście okrążeń a chłodzenia stopom dostarczyła chłodna trawka.Ile jedno okrążenie ma sam nie wiem i jakby troszeczkę nie przykładam do tego wagi.

Raz przebiegnięte trzy lub cztery okrążenia w jednym kierunku, potem zmiana kierunku. Dodatkowo zmieniałem tor biegu, raz najbardziej wewnętrzny, natomiast dla urozmaicenia i by się nie zazębiać z innymi, najbardziej zewnętrzny.

Nie jest to jednak mój pierwszy raz bez butów, choć półmaraton ślężański został pokonany już w skarpetach kompresyjnych chyba rok lub dwa lata temu.

W myśl biegania na boso...Czemu te stopy nie mają zniszczonego naskórka? Odpowiednia pielęgnacja przed treningiem i po nim czyni cuda.

Uznacie mnie za....no cóż, dla chwil warto żyć a dla zainteresowanych naturalnym bieganiem jest wiele artykułów w sieci na temat a poza nim coś o wspominanym półmaratonie ślężańskim...


a i jeszcze inny rodzja biegania po górach..


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polityka prywatności

Chyba jednak mocna głowa i nogi nie wiadomo skąd pomogły ukończyć UTM170.Relacja w toku.

Czy to już moja granica, zdecydowanie nie, ale na ten czas może lepiej jej nie znać.Ultra Trail du Mont Blanc to już losowanie..