TransGranCanaria 360 czyli obiec wyspę dookoła
W tamtym roku jeden z rodaków po spędzonych 73 godzinach w trasie dotarł w końcu do mety. Drugi dotarł po niecałych 94 godzinach. To nie są moje suche dane, które Wam przedstawiam. Tak wyglądają wyniki w internecie.Przeliczając na doby, wychodzi po 3 dni i 3 noce i jeszcze , na samej trasie. Jak dla mnie będąc w trasie przez 2 noce i 2 dni to już norma ( UTMB, UTM170, DFBG240 - dwa razy), ale nie wiem jak organizm będzie odczuwał teraz to więcej.
Czy dotrwam do mety. Czy będzie to jednak cieższe niż 4 Dessert gdzie na pustyniach pokonuje się Tylko a może aż 40km dziennie (bo warunki atmoseryczne) i człowiek kładzie się normalnie spać wieczorem by rankiem znów walczyć? Tutaj prawdopodobnie nie ma snu. Będzie słońce też. Będzie wycieńczenie.
Czy będzie mi dane ukończyć? Jak się przygotować? Jak mentalnie, psychicznie i fizycznie się nastawić? Jak rozplanować logistykę oraz odpoczynki? Tych pytań będzie i mam już wiele ponieważ do każdej edycji trasa prawdopodobnie jest przekazywana przed startem. Dostanę mape, kompas i poklepią mnie po ramieniu a ja spróbuje dotrwać do mety.....
Co tam będe przeżywał? Z pewnością niejedną, chyba jeszcze cięższą, walkę ze sobą. Odczuje kolejny raz "zgniatające" swoim gorącem słońce, klimat , może nie porównywalny z Saharą, ale prawie, bo już znam tamten klimat.
Obym nie odczuł siły chłodu czyli burzy, jaka podczas ostatniego mojego startu podczas TransGranCanaria 128 (3 lata temu), tuż przed startem pojawiła się, ale jeśli będzie, odczuje i postaram się poradzić sobie z tym.
Poczuje na pewno niejeden może raz łzy na swoich policzkach - tak niestety może być. Nie jeden raz będę przeklinał fakt, że jestem na trasie. To wszystko może mnie doprowadzi do mety - oby...
Kiedyś , po ukończeniu
napisalem,
....chcę więcej.......
Ten dystans jest dłuższy. Do 300 km brakować tam będzie niecałego dystansu maratońskiego. Przewyższeń ostatnio było ok 15 000 m .
Czy kiedyś ta pasja, hobby, się skończy? Może i ja sam bym chciał (zawsze takie myślenie po kilku dniach po mecie), ale zawsze dojdzie do momentu (przeważnie po dwóch tygodniach po mecie), że ....coś mnie pchnie wyzej....i stanie się
Może mi ktoś zarzucić, że jestem może dzieckiem, bo tylko to, te biegi, już od miesiąca triathlony (w przygotowaniu relacja) ale czy, powiedzmy sobie szczerze, dziecko robiłoby takie rzeczy jak ja.....
Może mi ktoś zarzucić, że jestem nieodpowiedzialny... czy serio? - ubezpieczenia, logistyka, dbanie o zdrowie cały rok, lata....
Jedno jest pewne. Nie dam sobą sterować i nie zamierzam przyjmować "łatki", że osoba, mając na karku 40 lat, już w Polsce i na świecie, nic nie może i powinna już tylko pstrykać pilotem i kupować masę tabletek w aptece...
Pstrykanie pilotem i kupowanie masy tabletek w aptece, to oznacza dla mnie śmierć mózgu a śmierć mózgu to śmierć człowieka...
Jeśli ktoś zamierza mi też prawić morały - proszę niech sobie daruje ale chętnie przyjme każdą wskazówkę...
Kiedyś Aleksandra Bocheńska napisała gdy biegłem DFBG 240....
Człowieku jak ty to przeniesiesz przez tyle km.
Jeśli mogę się odnieść teraz do jej słów - jeśli coś będzie lekkie...chętny do współpracy....
Komentarze
Prześlij komentarz