Troche pływania, troche biegania, trochę tańczenia

 
Pół roku temu siedziałem na kanapie i myślałem o wielu sprawach. Patrzyłem na pianke triathlonową jak wisi na haku. Użyta była tylko na jednych zawodach - Dzień sądu 1/2 triathlon Radków. Kilka razy potem jeszcze ją użyłem, ale potem na stałe zawisła. 2 tygodnie temu, od 1,5 roku bądź dwóch, pierwszy raz założyłem buty do biegania górskiego i pokonałem mały odcinek drogi, raz rano, raz późnym wieczorem. Tydzień temu udało mi się, w ciągu tygodnia wyjść już dwa razy. Wydłużyłem drogę o powiedzmy kilometr. W międzyczasie, co prawie Środe, dołączyłem do otwartych treningów pływania w piance przy I Stawie Jelczańskim. Nie było prosto z uwagi na fakt, że kraul jest moją słabą stroną. Przed treningiem demontrowane było jak układać ręce w wodzie. Było kilka instrukcji jak płynąć na części odcinka treningowego a jak podczas kolejnych części. Nie było prosto. Ręce słabe. By się ratować, by w miarę trzymać tempo, ratowałem się i dołączyłem nogi do tego wszystkiego. Postawa pływacka nabierała, dla mnie, sensu. Nie wiedziałem co to znaczy nawigowanie. Dowiedziałem się na otwartym treningu. Ciężko mi było unosić głowe by sprawdzać czy w dobrym kierunku płyne. W basenie jest linia na dnie. W zalewie jeśli zobaczysz cokolwiek to już dobrze. Nic tylko ciemna przestrzeń. Wczoraj , wspólnie trenując pływanie, przepłynąłem od dłuższego czasu, pierwszy raz całą długość stawu, samym kraulem. Gdy wychodziłem na brzeg, chwiało mną. Odsapnąłem chwilę i z powrotem do wody, bo inni już na środku w drodze powrotnej. Tu już było ciężej. Od środka raz kraulem, raz na kilka chwil żabką i tak do pierwotnego brzegu. Kolejnym ćwiczeniem były dynamiczne wbiegi do wody i dopłynięcie do ustalonej odległości z maksymalną swoją prędkością i powrót. Tak  kilka razy. Usiadłem na ręczniku i czułem jak wszystkie mięśnie drgające. Siedziałem i czekałem aż organizm się uspokoi. Odpocząłem. Wracając do domu zauważyłem jak ktoś sobie biegnie, swoim tempem-nie zasuwa ale porusza się taką prędkością, która mu odpowiada. Przebrałem buty i wybrałem się, jeszcze, tak jeszcze, by pokonać biegiem pewien odcinek. Zjadłem tylko jabłko między tymi dwoma różnymi treningami i wracając napiłem się coli. My question is - skąd ja wziąłem to siłe. Gdy usiadłem wieczorem do komputera, w głowie w międzyczasie wyrysowała się logika pomysłu, którego mam jako kolejny I za chwilę pojawiły się jej pierwsze nazwy w environmencie. Na ten czas zadaje sobie pytanie, co mnie wzniosło do tego wszystkiego, że zachciało mi się raz wyjść, dwa tygodnie temu, potem już dwa razy tydzień temu, itd, nie wspominając już o shuttle dance. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polityka prywatności

Chyba jednak mocna głowa i nogi nie wiadomo skąd pomogły ukończyć UTM170.Relacja w toku.

Another Ultra dimension with high-altitude climbing ... Malofatranska Stóvka