Dla relaksu
(zdjęcie podglądowe obrazujące porę dnia)
Jeszcze bez czołówki. Mam ją w dłoni. Na razie w oddali widzę lampe uliczną, która świeci i jest moim drogowskazem. Pomyślałem, że skręce w prawo, bo dość mam asfaltu a tak to naturalne podłoże pod nogami czyli ziemia.
Widzę i słysze jeep-a w lesie. Wjeżdża na górke. Spod kół strumień piachu - zajebisty widok. Słychać ryczący silnik. Ktoś ćwiczy na terenowych, silnych światłach przednich i tylnich. Włączam czołówkę, ale nie mam jej na czole. Mam włączoną by mnie wogóle widział i oświetlam sobie skrawek ścieżki przede mną.
No cóż. Można by bez, ale ..... bez światła nie zauważyłbym, w ostatnim momencie, gałęzi, którą głowa omija w błyskawicznym czasie.
Wybiegam z lasku. W oddali i wokół nic tylko pola. Ścieżke znam choć o zmroku to nie wiadomo czy będzie tak jak za dnia. Dziczyzna biega po zbożu. Widać przemieszczającą się ciemną plame nad zbożem w miejscu skąd dobiega szelest przemieszczającej się właśnie sarny.
Tu ktoś działa na drodze polnej z dużą lupą lub czymś w tym rodzaju.
Wracając, słysze, że tory lekko "piszczą". Towarowy jedzie. Trzy poteżne światła. Potężny alarmujący dźwięk przed przejazdem kolejowym. Ciężka siła się wlecze. Minęła mnie a obok zapierdalają stalowe puste wagony. Na końcu nic. Wszystko w ciemni zniknęło.
Początkowo miało być 500 metrów by wogóle spróbować, założyć buty......
Komentarze
Prześlij komentarz