49 Bieg Piastów
Pomimo wielu głosów, pomyślałem, że spróbuje. Nie trenowałem nic na biegówkach poza 2 niedzielnymi popołudniami na nartorolkach. Mój jedyny trening na biegówkach to założone, przesmarowane, narty 15 minut przed startem. Nasmarowane w domowych warunkach oraz dodatkowo skorzystałem ze stoiska na polanie. Nie chce mi się rozpisywać. Tak sobie pomyślałem, że spróbuje bezkrokiem od początku. Bezkrok pozostał prawie do końca, bo na podejściach zwykły klasyk górował. Zjazdy nie były dla mnie trudne choć dwa razy miałem momenty kiedy trzeba było sobie poradzić - zjechać pomiędzy zawodnikami, którzy czasem wymachiwali, już leżąc, kijkami oraz wyprzedzić podczas zjazdu (z rynny do rynny). Najtrudniejszy był odcinek od 22 kilometra do samej kopalni - pod górke. Przed samą kopalnią miałem duży kryzys, ze względu na to, że noc spędziłem w samochodzie przy polanie i też zaszkodził mi izotonik( za dużo go na punkcie).W trakcie kryzysu widziałem jak inni zawodnicy mieli pewien odcinek już za sobą a mnie dopiero to czeka, Już tylko marzyłem o zwykłej wodzie jak dotrę do punktu na kopalni. Widziałem, za kopalnią, jak jeden z zawodników ściąga narty i schodzi, nie zjeżdża. Wiedziałem, że to ostry zjazd a moje ręce były trochę "zajechane" już i zastanawiałem się czy utrzymam się w "rynnie" na tym zjeździe. Intuicja podpowiedziała mi by zjechać obok rynny i tak też zrobiłem. Wiedziałem, że przed prostym odcinkiem do mety jest jeszcze podejście, mocno pozakręcane i do góry (odcinek od torów kolejowych). Później już nie mając siły w rękach jeszcze odbijałem się aż do mety na bezkroku.
Finalnie przekroczyłem mete z czasem 6:11. co dla mnie i tak jest dużym sukcesem z racji tego, że nie wiedziałem jak wrócić do tego po ukończonym Vasaloppet 90km a jedyną przesłanką do tego by wystartować jednak okazało się, że trening na nartorolkach jeszcze jednak lubiłem.
Komentarze
Prześlij komentarz