Gdy na trasie biegu nie liczy się wynik a drugi człowiek.-Zimowy Maraton Śleżański
Co zrobisz gdy obok biegnie ktoś, kto powiedzmy już traci koncentracje (jest już otumaniony wysiłkiem). Na trasie czasem zdarzają się takie sytuacje, gdy ktoś po prostu pada. Skurcz dziś był powodem upadku jednego z biegnących. Trzeba było się zwyczajnie zatrzymać, nie zapytać czy wszystko w porządku i słysząc "ok" biec dalej. Czy takiej pomocy też potrzebowałbyś? Do przemyślenia. Zatrzymując się kompletnie, trzeba pomóc podnieść się drugiej osobie.
A gdy kolega/koleżanka mówi, że wszystko "ok" a za chwilę zaczyna biec i widzisz, że jest źle, bo się chwieje. No więc podniesiono kolegę i zatrzymano siłą, bo moment I padał jeszcze raz. Poprosiłem aby chwilę się skupił. Może tak trzeba może nie, ale dodatkowo można kawałek przejść trasy aby się upewnić, że naprawdę jest już w porządku. Kiwnięcie głową wystarczy i powie dużo. Wtedy dopiero mogłem biec dalej. Trasa właściwie była łagodna w porównaniu do innych górskich, ale oczywiście każdy ma swoje zdanie i prawidłowo.
I tak sobie biegniesz i biegniesz. Na ostatnich kilometrach biegnie inna osoba, u ktorej słyszysz nieregularny oddech i jak u wielu, jest zmęczenie. Wystarczy mimo czasu, który goni i że możesz lepiej zatrzymać się, poczekać i pomóc dobiec.Może sobie ktoś tego nie życzy, bo przeszkadzanie, ale dobrym słowem i wsparciem jeszcze nikt nie pogardził.
Treningowo ten maraton to już przeszłość.
Gratulacje za debiut dla Pawła Włoch.
Komentarze
Prześlij komentarz