Ostatki "treningowe" przed ciężkim Styczniem.
To były kolejne próby czegoś nowego podczas morsowania. Były również punkty krytyczne, z których udało się wyjść.Jak - o tym dalej... Nie było dziś łatwo z uwagi na lekkie wydłużanie czasu przebywania w wodzie poprzez, jeśli można to tak nazwać, 'oszukiwanie organizmu'. Kolejny raz na boso, bezpośrednio do wody bez stopniowego 'oswajania się' z niską temperaturą. Zrzucenie nartorolek i odzieży i w slipach oraz czapce biegowej w wodę. Zamiast w niej stać, co przez chwil kilka trwało, obracałem się w niej wokół własnej osi, powoli. Raz w lewo, raz w prawo.Tak oszukiwałem organizm. Chwilę potem wychodzę, ale nie biegnę. Stoję. Ponowne wejście do wody i teraz dopiero czuć 'igiełki'. Chwilę stoję ale nudzi mnie stanie w wodzie. Znów obroty i zakończone sukcesem machanie stopą pod wodą do przodu, do tyłu. Stopy, palce zaczynają cierpnąć więc trzeba wyjść i chwilę opanować się i poruszać się ale nie biec. Spokojny marsz. Krok do przodu, do tyłu wystarczy