Spontaniczne 19,5km bez zatrzymywania się, bez czołówki
Wskazania Mariuszowego sprzętu, to 18,3km, natomiast mojego 13,5km a to dlatego, że swój sprzęt uruchomiłem dopiero na Ślęży. Jak więc wyszło niecałe wspominane 19,5km? To, nazwę to, małe siedzisko, które może przypomina w pewnej części krzesełko (zarys trasy, na mapie u dołu) należałoby uzupełnić o lustrzane odbicie tegoż właśnie małego "garba" w dół. Tak więc traska liczyła sobie 19 kilometrów z hakiem.
Bez zatrzymywania się dystans 13,5km ( Suunto Ambit 3 Run ) pokonujemy w czasie 1:30 z sekundami i doliczamy jeszcze czas podbiegu pod Ślężę. Już się przekonałem, że zegarki różnie naliczają kilometraż na dłuższych dystansach, co wyszło podczas Sztafety Górskiej, tak więc czasu raczej nie oszukamy, a kilometraż - no tu za mała odległość by było za mało, i za dużo.
Droga powrotna okazała się szybka, pomimo tego, że po omacku. Była bardzo mocno interwałowa z prędkością zbiegu dochodzącą do 4,30. Czy czołówka to był element, który wykluczał trening? Nie. Mariusz delikatnie supportuje swoim światłem, ale oczy muszą się do odpowiedniego widoku dostosować. Z mojego doświadczenia podczas części trasy, która niestety już wymagała sztucznego światła, też można widzieć dobrze (po pewnym czasie przystosowania wzroku), aczkolwiek wiadomo, nie będzie to widoczność i prędkość idealna.
Komentarze
Prześlij komentarz