Treningowo zdobyta dwukrotnie królowa gór 'Babia Góra' w warunkach mocno niesprzyjających.


Przed treningiem sprawdzałem w internecie opisy szlaków (większość pozamykana) oraz czemu czasem pojawia się stwierdzenie, że jest tu jakaś magia. Otóż moim zdaniem, magii brak. Jest natomiast, jak to w wysokich górach, ale nie wiem czy 'Babią' można skategoryzować do wysokich, długo do góry. 

Jak więc było?

(zdjęcie Mateusz Hyski)
...dojazd do 'punktu startu'. Pada i mocno do góry albo mocno w dół...
Pogoda nie rozpieszcza - leje. Wczesnym przedpołudniem parkuje więc przy wyciągu na 'Mosorny Groń'.  Ruchu ludzi brak. Wyciąg nie pracuje. Stoi kilka samochodów. Pozostaje więc przebranie się i konsekwentne wykonanie tego co w planie.

(zdjęcie Mateusz Hyski)
...podejście pod wyciąg - tu już bardzo łagodna część, środkowa...
Ni stąd ni zowąd deszcz zanika, ale i tak jest błotniście i ślisko. Mimo wszystko dodatkowo zaczyna być miejscami parno a u góry, przy górnej części wyciągu, wietrznie i wilgotno. Sprawdzam na tracku więc trasę dalszą 'UltraMaratonu 3xBabia Góra' i obracam głowę w prawą stronę, po której widać mocno rozjechaną drogę polną, górską, prawdopodobnie przez ciężki sprzęt. Biegania szybkiego tu nie będzie, jednak myślę, będzie mocna wytrzymałość.

Nie opuszczam szlaku, który wygląda, jak na poniższym zdjęciu, wstępnie. Powalone drzewa to widok, do którego wstępnie trzeba się przyzwyczaić, jednak po kilku metrach, zaczyna to był standardem i nie ma wyjścia, bo jest jeszcze gorzej.

(zdjęcie Mateusz Hyski)
...początek szlaku od 'Mosornego Gronia'...

 Tak, coraz więcej powalonych,połamanych wierzchołków drzew. Nie wiadomo jak wogóle biec, bo się nie da. Przedzieranie się na kolanach, chwilami lub na stojąco, boczkiem, to najoptymalniejsze rozwiązanie.

  (zdjęcie Mateusz Hyski)
...lekkie zejście ze szlaku i tak nie pomaga...

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...raz bokiem raz na kolanach...

  Długi długi czas, kiedy to już troszeczkę zaczynam mieć dość 'podkładanych kłód pod nogi' przez naturę, pomiędzy drzewami widoczny zaczyna być mocny prześwit - pierwszy szczyt.

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...pierwszy wierzchołek... 

 Zbieg, w zasadzie niczym się nie wyróżnia od podejścia, lecz musze przyznać, że już można coś odpocząc i biegowo się rozluźnić.

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...lekkie odetchnięcie, bo jest przestrzeń...  

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...delikatnie różniący się szlak od jego początku...

Sądziłem, że tutaj kiedy człowiek już ma za sobą pierwszy wierzchołek, będzie łatwiej, jednak tereny nie rozpieszczają. Na tym szlaku trzy duszyczki jeszcze można było spotkać, poza mną. Teren jest jednak bardzo nieprzewidywalny. Raz ostre podejście a raz w miarę poziomo. Czemu w miarę poziomo? Dużo kałuż,dużych kałuż a pod trawą,obok drogi, dużo ukrytych pułapek - mniejsze głębokie kałuże. Już się przystosowałem. Akceptuje wszystko co jest. Kolejny raz przejaśnia się i jest już słyszalny szum samochodów.

(zdjęcie Mateusz Hyski)
...wejście do Babiogórskiego Parku Narodowego.Strona zachodnia...

Opłacono bilet, w cenie 6 zł (dorosły, 4zł (mieszkaniec tutejszych terenów)). Tu pomyślałem, że w Karkonoszach również możnaby wprowadzić takie ulgi dla dolnoślązaków. Skoro już bilet mam, mam świadomość, że jestem na zadbanym terenie....

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...pierwsze metry na Babią Górę... 

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...kolejneeee metry na Babią Górę...


 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...tu wciąż jeszcze można biec - bokiem...

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...pamiątkowe zdjęcie z pierwszego podejścia... 

Jak wbiegiwać po takim terenie? Pewnie macie na to swoje patenty, jak i swój, który wpadł mi do głowy. Pokonując takie właśnie przeszkody, co chwilę podpijając płyny, dotarłem do pierwszej otwartej przestrzeni.


 (zdjęcie Mateusz Hyski)
... kilkumetrowy kawałek śniegowo-lodowego szlaku...

Koniec Kwietnia. Człowiek sądził, że o tej porze w górach, albo może inaczej, w wyższych partiach polskich gór, już śniegu nie zobaczy i zaskoczyło to. Nigdy tutaj jeszcze nie byłem i byłem już przekonany, że wyżej znaczyć będzię, więcej śniegu.

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...pierwszy raz szczyt...

No więc jak widać, widoki są przednie. Widoczna cała dolina pomalowana w mglisto-chmurnym kolorze. Trzeba się cieszyć z tego co jest. Idziemy jeszcze zobaczyć, postawić stopę, na inną część wierzchołka.

 
 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...prawa strona Babiej Góry...

Napoiłem się ciepłą herbatą, ugryzłem wafla z czekoladą i ruszyłem w dół - po szlaku. Sam zbieg nie jest wcale łatwiejszy z uwagi na samo myślenie - że to zejście. Jest lekko niebezpiecznie i ślisko i wiem, że biorąc tutaj innego buta niż mam, wcześniejszą Altrę, nie dałbym rady na tym zbiegu. Mocno śliskie kamienie, które lekko są odkryte przez zanikający już częściowo śnieg nie ułatwiają wcale zejścia. Tutaj bardzo mocno postanowiłem skupić się na tym co mam pod stopami, lekko poszaleć, zeslizgiwać się - dosłownie. Miejscami jednak należało mocno hamować. 

Podbieg kolejny, wygląda, jak na wcześniejszych zdjęciach. Nogi nie czuły obciążenia z uwagi na wcześniejsze już 'przetarcie się'. Trzeba jednak tu zaznaczyć, że pogoda się lekko a może mocniej pogorszyła. Zaczęło chwilami padać. Deszcz, śnieg, śliskie kamienie, w częściach podejścia, mocno również ruchome no wieć również i trakcja była cięższa....

No coż nic jednak nie rekompensuje takiego trenowania jak kolejne zdobycie wierzchołka a tym razem postanowiłem troszeczkę dłużej poprzebywać na górze.


 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...kolejny raz 'Diablak'...

 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...poprzebywanie na szczycie pomimo pogody...

Coś o trasie już powrotnej.
Wracając już ze szczytu, choć chciałoby się na nim pozostać dłużej, kilkakrotnie zatrzymywałem się, częściej niż za pierwszym razem zbiegając, by cieszyć się naturą. Nie umknęły również uwadze inne, mniejsze szczyty, równie ważne skoro są oznaczone bardzo wyraźnie.


 (zdjęcie Mateusz Hyski)
...Gówniak - inny szczyt mimo to, że niżej położony...



 Tak właśnie wyglądało zejście z Babiej Góry. Mgła, chmury, wilgoć, śliskie podłoże, gdzieś w dalekich odstępach widoczni i wyprzedzani oraz mijani turyści.
 


(zdjęcie Mateusz Hyski)
...jedno z wielu odcinków w kierunku szczytu...

(zdjęcie Mateusz Hyski)
...bardzo śliskie kamienie, które tylko pozornie wyglądają na przyjazne...

(zdjęcie Mateusz Hyski)
...mocno i stromo w dół.Chwilami dosłowne ześlizgi...




(zdjęcie Mateusz Hyski)
 ...tutaj już biegowo...

Przekonałem się , że znając już teren wiadomo na co można sobie na nim pozwolić. Wiele jest miejsc, w górze, gdzie trzeba było mocno hamować by, sloganem drogowym określając, niewypaść na zakręcie, by nie wpaść w poślizg na śniegu na 'babiej'. Na szlaku jedna z dziewczynek (pewna rodzina wchodząc dopiero), około czterech latek, bardzo kulturalnie dopytując się o odległość, zadała pytanie w specyficznej formie i ze specyficznym podkreśleniem. Nie umiałem, jak cała rodzina również, nie roześmiać się odpowiadając, co bardzo poprawiło humor.

Pokusiłem się również o jeszcze jedną próbę, nie brzydko pisząc, 'zaliczenia', ale posługując się sloganem ciut może normalniejszym, zdobycia góry. Tutaj już próba wykonywana była z innej strony parku. Trzeba było do tego miejsca dobiec ulicą pomiędzy górami, odcinkiem może dziesięciokilometrowym, może ciut dłuższym, asfaltowym. 

(zdjęcie Mateusz Hyski) 
...strona północna 'Diablaka'...
Bez światła czołowego już jednak nie dało rady. Godzina dwudziesta pierwsza to już jednak godzina nakazująca posiadanie sprzętu oświetleniowego. 

(zdjęcie Mateusz Hyski) 
...strona północna'Diablaka'. Inne miejsce...

Z uwagi na już coraz, coraz gorszą pogodę (leje) oraz czas (idzie noc) a także możliwe odcięcie od możliwości sprawdzenia aktualnej pozycji gps(żekłbym kolejny sprzęt do wymiany), decyduje się na nawigację znakami turustycznymi i szczątkową już nawigację elektroniką.

(zdjęcie Mateusz Hyski) 
...gdzie teraz?... 

Finalnie trening ukończony został z mocno pozytywnymi wrażeniami. Wyższe góry jednak mają tę, może magię, że jednak, prowiant 'musi' być przygotowany na każdą ewentualność oraz sprzęt, tymbardziej jeśli chodzi o górskie bieganie na wysokościach. 

Już w planach kiełkuje kolejny termin treningu w terenach babiogórskich lub może teraz tatrzańskich.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polityka prywatności

Chyba jednak mocna głowa i nogi nie wiadomo skąd pomogły ukończyć UTM170.Relacja w toku.

Czy to już moja granica, zdecydowanie nie, ale na ten czas może lepiej jej nie znać.Ultra Trail du Mont Blanc to już losowanie..