Ach te "barierki" w umysłach- 3 x Babia Góra
Poprosiłem znajomych o plecak. Dosyć duży był jak na plecak. Wypakowany był rzeczami niepotrzebnym oraz butelkami wody, dwie litrowe. Ogólnie wagowo miał około 10 kg. Taką właśnie wagę, oprócz dodatkowego pasa, nerki z dodatkowym 0,5l bukłakiem, folią NRC, miałem na pasie, pod plecakiem.
Wyruszyłem więc biegowo ku wierzchołkowi czerwonym szlakiem. Było potężnie ciężko na początku. Lało się że mnie a buff po chwili była cała do wyciskania. Znałem już troszeczkę teren z uwagi na trenowanie na 'babiej' w 2019 ,kiedy to dwukrotnie już na niej byłem. Wiedziałem, że początek stromy a potem punkt widokowy na w miarę wypłaszczonej już przestrzeni wcale nie jest sygnałem iż to już koniec trudności. Plecak stawał się coraz to lżejszy ale biegnięcie z nim już nie było takie proste, bo odcinki ze śniegiem, bo jeden odcinek, który mocno wymagał, bo....
Dobiegłem mimo wszystko do wierzchołka. Nie za bardzo miałem czas na podziwianie widoków, ale przyrzekłem sobie, że popatrzę z góry na świat gdy będę tutaj trzeci raz.
Góra góry troszeczkę jest jednak płaska, ale za to trochę tylko długa z jednej strony i w bardzo krótkich odcinkach daje w kość. Gdy się zbiega, chyba idzie to prościej, ale zbiegawszy, wbiegłwszy z pewną prędkością na odcinki ośnieżone, ręce rozsuwają się mocno na boki by utrzymać balans i leże.....:) - jak na jednym z video o sky running , które jest moim marzeniem....
Powyższe video obrazowało prawie te same przywyższenia,które występują na pierwszej połowie Malofatrańskiej Stovki.
To po prostu chyba trzeba mieć we krwi. Wstajemy i dalej. Te głazy były dosłownie super utrudnieniem. 200% koncentracji trzeba mieć na tym zbiegu (Babia Góra) lub przeskakiwać już co drugi głaz, bo....
ekonomia skoków.
Drugi raz już był lżejszy. Nogi się chyba przystosowały. Nie była to zawrotna prędkość, ale jak się utrzyma pewne tempo to i metry szybciej się pozostawia za sobą.
...bo mi było mało wysokości...
Gdy drugi raz "przesuwałem" się w dół, nic już nie było trudne. Gdy dobiegiwałem do tych trudnych odcinków (kamienistych i zaśnieżonych) - nie mogłem się ich doczekać. Kombinowałem na różne sposoby, jak z nich najekonomicznej zbiegiwać.
Trzeci raz to już gaz na wodzie z Litorsalem cały czas a plecak był już wogóle jakiś mało odczuwalny. Kilku turystów już widziałem kilka razy.
Teraz, tak jak sobie przyrzekłem, poswięciłem dłuższą chwilkę....
...i jeszcze na samym dole coś ....
Komentarze
Prześlij komentarz