Wytrzymałość - trenuj jakkolwiek ona się zwie. Nawet gdy pali w płucach.

Miałem lekki lęk wysokości, ale kilka razy stojąc na krawędzi.....po lęku. Kiedy się coś sobie mówi trzeba to potem zrealizować, bo potem.. Momentami ciężki, z elementami sky runningu, trening zachaczał o wbiegiwania i zbiegiwania po, wstępnie, stwarzającej wrażenie bardzo stromej, skoczni narciarskiej. Wystarczyło zrobić kilka kroków na niej. Nogi same poleciały. 


Potem już zaczęły się serie. Przyszedł spontaniczny Poniedziałek po bardzo urozmaiconym weekendzie. Ponieważ troszeczke było po nim mało (weekendzie), bardzo ciężko było mi przebiec 4 km odcinek, przeskakując po, co drugim "podkładzie" i utrzymując równe tempo. Wszystko pracowało - brzuch,płuca, łydki szczególnie. Potem  - z powrotem.

 




Tereny Lubawki. 

Powracając jeszcze do wyjazdu weekendowego....


...kolega pokazał podbieg , na swoich terenach, a potem ciężko mi się było zatrzymać. Mowa o lekko długim podbiegu (powiedźmy dla innych będzie to długi podbieg), a potem zbiegu który jest widoczny na poniższym zdjęciu, i potem, znów do góry, ale już inną stroną.
 ...u góry było pytanie. Czy teraz tędy w dół? Tak. Więc....



 ...ot skocznia, niby nic trudnego, ale spróbuj wbiegiwać. To się będzie nazywać zbiegiwanie czy już niekontrolowane ześlizgiwanie się w niewiadomych momentach...


...z ekipą do góry...



 ...już na dole skoczni. Nie było innej opcji gdy się jest lekko rozpędzonym, tylko przeskakiwanie nad leżącymi kłodami pozostaje a na dole, no cóż, ostatnia barierka...


 ...takie bardzo minimalistyczne podejście...


 ...widok na Lubawkę..


Zapytacie może....

Ile więc kilometrów?

Czy to ważne?

Najważniejsze, że każdy wyniósł dla siebie , to co chciał.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polityka prywatności

Chyba jednak mocna głowa i nogi nie wiadomo skąd pomogły ukończyć UTM170.Relacja w toku.

Czy to już moja granica, zdecydowanie nie, ale na ten czas może lepiej jej nie znać.Ultra Trail du Mont Blanc to już losowanie..