Wytrwałość ma różne oblicza.
Poprzednio było około 4km przy pierwszym podejściu. Potem, po 5 minutach przerwy, kolejne siedem(7) kilometrów. Jeszcze dobrze nie otrząsnąłem się po zawodach weekendowych (nogi wzmocnione choć..) ale treningów do biegówek nie odpuszczam. Finalnie wyszło odrobinę więcej ale niewiele więcej niż na zarchiwizowanym zdjęciu(góra). Krótko pisząc wyciąganie uchwytem stabilizuje się już po kilometrze pracy wskazywanej przez maszynę a dopiero po 5 kilometrach organizm odczuwa, że jest w transie. Gdy się jest po siódmym, organizm chciałby więcej (ręce i barki po lekkim "przyśnięciu", budzą się znów do mocniejsze pracy) więc delikatnie mocniej było. Wytrzymałem do końca bez łyka wody, choć były momenty gdy butelka z wodą gazowaną kusiła obok stojąc. Potem jeszcze mały dodatek, ale tutaj już szału nie było. Kiedyś na to sobie zerknę, prawdopodobnie nie będzie takiej chwili, ale, gdy będę szukał motywacji.