Standardowa 3 krotność - inaczej
Co robisz gdy dosłownie nie możesz dalej się nad pracą skupić? Kiedy starasz się działać ale coś....
...no właśnie, to jest moment by wsiąść za kółko i 'nakarmić' zmysły czyli w moim przypadku dać sobie w kość. Nieważne czy masz godzinę czy więcej czy mniej do swojego ulubionego terenu. Ważne, że wrócisz z niego 'zmasakrowany/zmasakrowana' pozytywnie.
Wszystko dziś krzyczało. Zrób to! Odpocznij! Po co to robić! Nie ma sensu to wszystko!. Nie trać na to czasu! Wtedy to przychodzi myśl zwana rozsądkiem czy też intuicją, nie wiem, u mnie zwana, która zawsze w jakimś kompletnie niespodziewanym momencie da o sobie znać i popatrzę na swoją kurtkę biegową oraz buty oraz powiem:chyba za długo Was nie używałem. Sięgam więc po swój lek, który zawsze działa.
Nie łatwo było tym razem popatrzeć na kościół na Ślęży pierwszy raz z uwagi na buff. Zmiana sposobu oddychania przyszła w połowie wysokości. Były duszność, duże pocenie się, były myśli w postaci, zaraz się odwodnię, dość.
Przyszedł jednak moment w najmniej spodziewanej chwili, który zdziałał cuda. Wszedł we mnie spokój i cierpliwość. Kolejne uporanie się biegowo, choć małymi kroczkami, z odcinkiem od Tąpadła do polany na Ślęży było już przyjemnością. Nogi nabrały świeżości. Zadziałała rutyna, której się poddałem - najlepsza życiowa 'przyjaciółka', która zawsze wybija organizm choćbym nie chciał. U góry pozwoliłem sobie na kilka głębszych oddechów, kilka łyków wody, kolejna kostka czegoś dobrego i utrzymany pulsiu czyli dalej.....
Dlaczego tylko 3 razy jeśli już mam w swoim rękawie biegowy większą krotność? Czasem warto spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy bez światła. Oj wyostrza się wzrok, wyostrza a bycie do późniego wieczoru - harmuje.
Do następnego.
Komentarze
Prześlij komentarz