Drugie, dłuższe, podejście do 'szosy' udane bez względu na pogodę.Do 'setki'' już niedaleko.
Ile trzeba z siebie dać by łamać stereotypy. Sam już chyba się przekonałem nie raz. Dzisiejszy dzień, z mocną, bardzo, jesienną aurą, nie motywował do treningu.
- prawdopodobne opady deszcuz,
- wszędzie kałuże.
Na drodze może i ślisko. W lesie błoto i zimno i smutno i........i ile to jeszcze demotywatorów znajdziemy w swojej głowie zamiast się po prostu ruszyć .......
Ubieram się więc w swój strój "lepszego dnia" czyli ubieram kurtkę wodoodporną i wszelaki osprzęt bym był bezpieczny dla siebie i innych (odblaski) i w teren.
Pierwszy raz odczułem kiepską jakość asfaltu na trasie Oława - Wrocław, która była częścią mojego treningu szosowego. Walczyłem też z silnym bocznym wiatrem, któremu się nie poddałem. Bardzo ciężko uzupełniać płyny w trakcie by nie zatrzymywać się i nie tracić na czasie.
Udało mi się też zmieścić na ciągłej, bocznej linii na ulicy ale również kierowcy wykazywali się dobrym, bezpiecznym, stylem jazdy, gdy mi się to nie udawało - odpowiednio duża odległość od rowerzysty. "Wariatów" jednak nie brakuje choć jest, było ich stosunkowo niewielu :). Wpadł mi pomysł jak ich nauczyć dobrej jazdy, ale pozostawie to dla siebie. Też, prawdopodobnie, porządnie widoczne, mrugajace tylne oświetlenie moje, w czas, pozwalało w odpowiednio szybki, bezpieczny sposób zareagować kierowcy - sam nim jestem więc wiedziałem co ja bym chciał widzieć na rowerzyście.
Czasem na zdjęciu proszę się nie przejmować, ponieważ zegarek pokazuje czas , gdy wyciszałem organizm i tempo, tuż przed domem.
PS. Miał być jeszcze trening w wodzie, ale w czołówce, gdy brak światła dziennego, jeszcze nie pływałem zatem wszystko przede mną.
Czasem na zdjęciu proszę się nie przejmować, ponieważ zegarek pokazuje czas , gdy wyciszałem organizm i tempo, tuż przed domem.
PS. Miał być jeszcze trening w wodzie, ale w czołówce, gdy brak światła dziennego, jeszcze nie pływałem zatem wszystko przede mną.
Do następnego....
Komentarze
Prześlij komentarz