2 x Slęża, Radunia - 23,4km - pomimo trudności uśmiech zawsze jest na Naszych twarzach
Dziś nie było łatwo. Obiecałem chłopakom, że dziś przełamane zostanie kolejne "niemożliwe". Noc, czołówki, ślisko, lód lub resztki ukrytego lodu, śliskie kamienie... Wstępne rozciąganie się przed treningiem i po, to już rytuał. Przeanalizowanie długości jednego ze startów Tomasza, uświadomiło mi, że nie można czekać i rozciągnąć trening należy. Czy to było proste?-tu już chłopaki się muszą wypowiedzieć. Wcześniej pytałem, lokalnych, którzy kończyli swoje, nazwę to, "polatane" - jak jest. Uświadomili mnie, że jest sucho.
...pierwsze przywitanie wierzchołka ślężańskiego...
U góry okazuje się, że jednak nie do końca warunki się zgadzały, że czasem problem rozwiązałyby raki. Czy leżeliśmy z powodu lodu - jeśli tak to tylko buduje doświadczenie.Jak lód omijać, jak na niego wbiegać i się utrzymać. Tak jak Tomasz opisuje, na słabnących czołówkach, jednak każdy dobiega do przysłowiowej mety parkingowej-wspólnie. Częste posilanie się choćby łykiem płynu ( nie, nie chodzi tu o procenty ), owocuje. Podjadanie czyli uzupełnianie energii również owocuje.
...podglądowa mapka...
Zegarki wskazywały różne dystanse, które różniły się nieznacznie. Dziś więc pozostały w tyle dwa kolejne trudne podejścia. Jedno z nich - podejście na terenie masywu "Raduni", natomiast drugie oznaczone na czerwono, prowadziło drugi raz Nas na wierzchołek "Ślęży". Nie wiem, co będzie kolejnym razem, ale czas doprowadzi Nas do następnego treningu i pomysł na urozmaicenia przyjdzie wspólnie....ktoś z Nas będzie może chciał spróbować innego ciężkiego zbiegu czy podejścia - jak to dziś zaproponował Tomasz....
...bo zawsze jedno zdjęcie do śmiechu....
Komentarze
Prześlij komentarz