Kolejny krok, kolejne wzniesienie - nasze prywatne sukcesy
Wczoraj, tj we wtorkowy wczesny wieczór spotykamy się w tym samym
punkcie - Sobótka. Po co? By mimo może zmęczenia, utrzymywać
systematyczność i to w tygodniu po pracy, nie na świeżo. Jak dajemy
rady, w tygodniu poza pracą, zmagać się z przewyższeniami i kilometrami w
nocnych warunkach?. Z każdym spotkaniem udaje się przezwyciężyć coś co
jest niezrozumiałe dla drugiego człowieka. To przełamanie jest w naszych
głowach. Nie musimy o nich mówić. Ważne, że jesteśmy wszyscy na naszej
mecie. Tym razem, mi pomógł bardzo poprzedni trening bez raków. Mocna
stabilizacja na podbiegach i ich szybsze pokonywanie. Ciężko jest
przełamać coś, wyjść ze strefy komfortu, ale jak widać można.
Mały zadziorek u dołu mapki, dzięki uprzejmości Tomasza, to dodatkowe
podejście. Już dużo nie zostało do tego by wspiąć się na Radunię.
Wniosek jeden - można. Miało być jeszcze jedno podejście, ale z racji
zmęczenia też innych, pozostaje na następny raz.
Komentarze
Prześlij komentarz